piątek, 2 sierpnia 2019

Przygotowania

Witam Was cieplutko!
Zaczął się już drugi miesiąc wakacji.
Kto się cieszy? (oczywiście, że wszyscy)
Czas leci nieubłaganie.
Podobno jeśli ludzie zawładną nad czasem,
zdobędą wszystko.
Hmm..  ciekawe i w sumie, chyba prawdziwe.
Ale dzisiaj nie o tym.
Nie wiem jak Wy, ale ja zaczęłam już powolutku
przygotowania do szkoły.
Zawsze mi to sprawiało ogromną frajdę!
Uwielbiam takie gadżety.
Zapach nowych zeszytów..
Te pięknie zatemperowane ołówki..
Karteczki, tasiemki, długopisy..
Naprawdę lubię ten moment, kiedy trzeba
się w końcu zacząć organizować.
Choć wbrew pozorom nigdy mi to nie wychodzi
(co widać po wpisach na moim blogu)
Ale ciągle próbuję
I wierzę, że niedługo się tego nauczę.
Wracając, wbrew pozorom,
uważam, że to jakie mamy przybory do szkoły
ma pewien wpływ na to jakie jest nasze podejście
do zajęć w szkole i do samej nauki.
Sama udowodniłam sobie, że mając fajne przybory,
które mi się podobają lepiej mi się pracuje.
Przyjemniej.
Czerpiemy większą radość z nauki.
I nawet jeśli czasami nie uważamy na lekcjach
jednak gdy staramy się dbać o wygląd naszego zeszytu,
podkreślając w nim, pisząc czytelnie, przejrzyście,
to czegoś nas uczy.
Wbrew pozorom szkoła nie jest po to, abyśmy umieli caluteńki
materiał z podręczników na całe życie.
Co prawda, wypadałoby zapamiętać chociaż część, ogół tych informacji,
bo warto coś umieć w życiu i wiedzieć troszkę o świecie,
ale to nie jest główny cel szkoły.
Uprzedzam, że nie każdy musi tak uważać,
ale dla mnie szkoła ma nas nauczyć systematyczności.
Zrozumiałam to dopiero po 9 latach nauki.
Ma pokazać nam, że bez systematycznej nauki, powtórek, ćwiczeń,
bez poświęconego czasu na to.. nigdy niczego się nie nauczymy.
Nie zdobędziemy żadnych nowych umiejętności.
Praktyka czyni mistrza.
Dlatego trzeba ciągle szlifować swoje umiejętności.
Myślę, także, że próbują w pewien sposób przyzwyczaić nas do pracy.
W przyszłości będziemy pracować pewnie ciężej i więcej godzin, więc..
sami rozumiecie.
Jednak, nie patrzę na to jakoś negatywnie.
Bo nikt z nas nie wie jak potraktuję nas życie.
I mimo wszystko nadal uśmiecham się w stronę jutra.
Trzeba biec przed siebie.

Z racji tego, że uwielbiam wszelkie gadżety
chciałabym Wam pokazać ich trochę.
Gdzie je można znaleźć, ile kosztują itp
Nie będę pokazywała rzeczy kupionych w sklepie stacjonarnym,
mogą się zdarzyć jakieś wyjątki, ale zdecydowanie będę
tego unikać.
Ponieważ nie w każdym mieście będą one w sklepach.
Bardziej będę starała się pokazywać na stronach internetowych.
Myślę, że można ubarwić sobie trochę to szkolne
życia kolorowymi przyborami.
Aby uczyło nam się choć troszkę przyjemniej.

Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta seria.
Nie mogę się doczekać!
Jeśli chciałby mnie ktoś o coś spytać,
popisać czy pogadać na jakieś fajne tematy
to zapraszam na mojego gmail'a:
niepoprawnamarzyciellka@gmail.com
Do zobaczenia kochani!
~Kropeczka



poniedziałek, 29 lipca 2019

Głupotki

Ohayo!
Nie mam pojęcia po raz który już to piszę,
ale znów zatęskniłam za pisaniem na blogu.
Znów chciałabym się tutaj rozmyślać..
To naprawdę świetne i wyjątkowe uczucie
wypuścić swoje myśli w świat.
Mieć świadomość, że mogę je gdzieś uwiecznić.. zapisać.
Nawet jeśli nie są czytane przez wiele osób
to uważam, że warto je uwieczniać.
Chociażby w pamiętniku, zeszycie, notesie, w notatkach
w telefonie, kalendarzu czy w laptopie, dosłownie wszędzie!
Po kilku miesiącach czy latach je przeczytać.
Uważam, że dzięki nim możemy zobaczyć jakimi byliśmy ludźmi,
jak kiedyś patrzyliśmy na świat..
co czuliśmy, o czym rozmyślaliśmy..
jak podchodziliśmy do pewnych spraw a jak podchodzimy obecnie..
czy udało nam się choć trochę zmienić?
Na lepsze czy może na ciut gorsze?
Nie sądzicie, że czasem warto się zatrzymać?
Ciągle nam się gdzieś śpieszy..
ciągle nie mamy na nic czasu..
ciągle nam się nic nie chce..
ciągle na coś czekamy..
do końca tygodnia
do końca roku szkolnego
do końca szkoły
do końca dnia w pracy..
czekamy.. na śmierć.
Nie mamy czasu żyć.
Świat biegnie tak szybko, że nie zdajemy sobie z tego sprawy.
A my razem z nim.
Czy to nie jest przykre?
Marzymy, aby być dorośli jednak kiedy nimi już jesteśmy
marzymy, aby być znów dziećmi.
Za czym my tak naprawdę gonimy?
Dlaczego się nam tak śpieszy?
Kiedy pada deszcz nasuwają mi się te i masa innych
pytań, na które pewnie nigdy nie poznam odpowiedzi.
Choć nad tym też kiedyś myślałam.
Dlaczego nie możemy poznać odpowiedzi na
nurtujące nas pytania?
Takie jak kiedy umrzemy?
Ja chyba nie chciałabym poznać odpowiedzi na to pytanie.
Sądzę, że gdybyśmy poznali tę datę wyglądałoby to
tak, jak odliczanie dni do wakacji..
tylko mniej entuzjastycznie.
Jejku, ale zeszłam na ponure tematy.
Chciałam Wam jedynie pokazać,
że czasami warto zatrzymać się choć na chwilkę
i popatrzeć w niebo...
Niby na wyciągnięcie ręki,
a w rzeczywistości tak odległe i niewyobrażalnie ogromne..

Hahah, no dobra
Koniec tych moich głupotek
Do zobaczenia, ludziki!
~Kropeczka




poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Nasza ścieżka


Pochmurne, szare, jesienne niebo.
Szłam spokojnym i rytmicznym krokiem mijając pobliskie domy.
Pod nosem śpiewałam wcześniej usłyszaną melodię rozglądając się dookoła.
Moją uwagę przykuła dwójka chłopaków, która szła po przeciwnej stronie ulicy 
kilkanaście metrów dalej. Oboje mieli na sobie uniform tej samej drużyny piłkarskiej.
I nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, w jaki sposób rozmawiali. 
Jeden z nich zabawnie wymachiwał rękami zaciekle o czymś opowiadając. Natomiast 
ten obok wydawał się bardziej opanowany, jednak uważnie go słuchał, śmiejąc się co
jakiś czas. Z ich twarzy nawet na moment nie schodził uśmiech. 
Co dziwne, wyglądali.. znajomo? 
W pewnym momencie zauważyłam rozpędzony samochód, który jechał wprost na nich.
Z taką prędkością nawet jeśliby chciał, nie miał szans się zatrzymać.
Przechodzili przez pasy, więc jakim cudem go nie widzieli?!?
Nie myśląc zbyt długo, rzuciłam swoją torbę na chodnik i pobiegłam w ich stronę.
W ostatniej chwili udało mi się ich zepchnąć z ulicy, jednak.. sama nie zdążyłam.
Oślepiło mnie mocne światło.
Poczułam mocny ból z tyłu głowy, nie mogłam się ruszyć.
Wszystko mnie bolało.
Bałam się otworzyć oczy.
Słyszałam krzyki, które z każdą chwilą stawały się co raz słabsze.
Traciłam kontrolę nad własnym ciałem.
Próbowałam podnieść powieki, aby zobaczyć cokolwiek.
Jednak wszystko wokół mnie było rozmazane, ktoś chyba stał przy mnie.
Po czym.. zapadła ciemność.

-Pani Kapitan!
Przerażona szybko obróciłam się w jego stronę.
Pomimo tego, że był żołnierzem w jego oczach można było dotrzeć
lęk i paniczny strach o własne życie.
-Meldujcie.
-Oddziały 2 i 3 zostały pokonane. Zablokowali nas także od zachodu.
Nie mamy już ludzi, aby odeprzeć ich atak. A statek, na którym się znajdujemy
jest jedynym ocalałym. Statek wroga zaraz tu będzie. Co robimy?!?
Cholera. Jakim cudem ich pokonali?!? Przecież to jest niemożliwe!
Nie miałam pojęcia co zrobić. Nie mogłam pokazać załodze, że się waham.
Dobra, nie ma czasu. Myśl. Jak ich odeprzeć?!?!
-Mamy jakąś amunicję?
-Tak, ciągle w gotowości.
-Dobra, więc ja biorę ataki. Tobie zostawiam unik. Nie atakujemy pierwsi.
-Jak to nie atakujemy?!?!
-Będziemy, ale chcę, żeby oni zaczęli. Musimy poznać ich sposób atakowania.
-Ale ja nie dam rady!
-Ochłoń. Gdybym tak myślała, nie kierowałbyś statkiem. A teraz, reszta na pozycje!
Nie czekaliśmy na nich długo. Od razu zaatakowali.
Trochę bezmyślnie strzelali pociskami.. więc jakim cudem tak łatwo
pozbyli się moich żołnierzy?!? Unikaliśmy ich świetnie.. aż do czasu.
-Oberwaliśmy. Cholera! Co robimy?!?
Do jasnej! Nie wiem! Skąd ja to mam wiedzieć! Co ja im powiem?!! Że co, to koniec?
-Halo! Pani Kapitan! Toniemy! Jakie polecenia!? Pani Kapitan!

Obudziłam się z krzykiem.
Uff.. to tylko sen. Przetarłam twarz dłonią.
Ostatnio co raz częściej miałam sny, gdzie to ja byłam dowódcą.
I to było przerażające. To ode mnie zależało życie tysięcy, a może nawet milionów ludzi.
Którzy, mieli swoje rodziny, czekające na nich w domu..
nadzieje, które nigdy nie miały szansy się urzeczywistnić..
marzenia, które nigdy nie miały szansy się spełnić..
uczucia, które nigdy nie zostały wypowiedziane..
I to wszystko zależało tylko i wyłącznie od mojej decyzji.
Jeden nieprzemyślany ruch.. i to koniec.
Dla dowództwa żołnierze byli jedynie nic nie znaczącymi pionkami,
marionetkami pozbawionymi serc, duszy a także uczuć..
którzy byli im potrzebni jedynie do walki.
I osobą, która była odpowiedzialna za ich życia, byłam ja.
Nie wiem jak mój tata mógł to dźwigać.
Nagle dotarło do mnie, że nie jestem w domu.
Wokół mnie wszystko było białe, a ja leżałam w łóżku podpięta
pod kroplówkę.
O dziwo pamiętam, że miałam wypadek.
Eh.. aż tak dostałam?
W tym momencie, w drzwiach pojawiła się dwójka chłopaków.
Tych samych, których zepchnęłam z ulicy.
Oboje byli w szoku i wpatrywali się we mnie jakby nie dowierzali, że
jeszcze żyję.
Ja także nie spuszczałam z nich wzroku.
Dlaczego nie mogę sobie ich za nic przypomnieć?
Po kilku dobrych chwilkach odetchnęli z ulgą i podeszli bliżej mnie.
-Jak się czujesz?
-W porządku.
Naprawdę nic mnie nie boli.. to tak ma być?
Przecież jestem cała w opatrunkach.
To kolejny sen?
Nadal wpatrywałam się w ich oczy. Były takie znajome i dziwnie bliskie..
Ten blask w oku.. taki miał tylko..
-Mark?! Axel?!
Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam go przytulić.
W tej chwili nie obchodziły mnie te kabelki, opatrunki czy inne głupoty.
On tu jest. W końcu, po tylu latach znów mogę go przytulić.
-Hahah, bałem się, że zapomniałaś. (Mark)
Schował głowę w moich ramionach i wtulił się.
-Tak bardzo tęskniłem.. siostrzyczko. (Mark)
Z moich oczu zaczęły spływać strużki łez. Nie było ich tyle lat.
Tyle długich lat. Ominęło nas tyle chwil..
Odebrano nam tyle cudownych wspomnień..
Odebrano nam siebie..
Na tą myśl zaczęłam jeszcze bardziej płakać i mocniej się w niego wtuliłam.
W tej chwili czułam się jak mała, bezbronna dziewczynka w ramionach
starszego brata, której ktoś zabrał zabawkę.
Głupie, prawda?
Ale tak się czułam.
Staliśmy tak jeszcze dobre kilka minut w uścisku.. płacząc.
Powolutku puściłam uścisk, otarłam łzy i posłałam mu lekki uśmiech.
Kiedy spojrzałam w lewo.. natrafiłam na wzrok Axela.
Uśmiechał się.
Na jego twarzy gościł szczery, ciepły uśmiech, który był tam prawie zawsze.
Był taki jak go zapamiętałam..
Rozłożył ręce nie spuszczając ze mnie wzroku.
Nie czekając, rzuciłam mu się w ramiona. Mocno mnie objął tak jakby bał się,
że znów mnie straci. Nie mogłam powstrzymać łez.
Może nie widziałam tego, ale byłam pewna, że płakał.
Choć nie widziałam go tyle czasu,
choć nie było mnie gdy mnie potrzebował,
choć nie mieliśmy przez ten czas żadnego kontaktu
i choć nie wiem jak bardzo się zmienił..
-Tak się cieszę, że znów Cię mogę zobaczyć.
.. nadal go kocham.


Witajcie Kochani!

Wróciłam!
Strasznie za tym tęskniłam.
Wiem, że pisałam to już tutaj setki razy, ale
znów chcę się podnieść.
Chcę zacząć pisać na tym blogu.
Dając z siebie jak najwięcej!
W końcu.. kiedyś nauczę się latać o własnych siłach.
Ale za nim do tego dojdzie,
zleci trochę czasu.

O kurczaczki, późno trochę
~ Dobrej nocki!

Kropeczka <3